Wściekły Austin obkładał Hazzę pięściami, a ja kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić. Czułam że łzy spływają po moich policzkach. Musiałam coś zrobić. Ale co?? Podbiegłam do Austina i chwyciłam go za ramię. Chłopak odwrócił się zdezorientowany w moją stronę.
- Przestań. On nie jest wart tego żebyś siedział w więzieniu- powiedziałam i przytuliłam się do Austina. Chłopak nadal był zdezorientowany, ale odwzajemnił uścisk. Tak bardzo tego potrzebowałam. Gdy się od siebie oderwaliśmy spojrzałam na Harrego. Leżał na ziemi pijany i cały zakrwawiony. Do moich oczu znów napłynęły łzy.
- Musimy odprowadzić go do domu- w przeciwieństwie do mnie Austin myślał teraz trzeźwo. Wzięliśmy Harrego pod ręce i odprowadziliśmy go do domu. Gdy wszyscy go zobaczyli byli przerażeni.
- Co mu się stało?!- Lou podbiegł do niego pierwszy.
- Nie ważne- odpowiedziałam i ciągnąc za sobą Austina poszłam do swojego pokoju. Gdy już się w nim znaleźliśmy zamknęłam drzwi na klucz. I usiadłam na łóżku. Austin usiadł obok mnie i ujął moją dłoń. Ja po prostu wtuliłam się w niego i rozryczałam z całej tej beznadziejnej bezsilności. Austin tylko mnie przytulił. Jak to dobrze że mam przy sobie prawdziwego przyjaciela...
3 miesiące później
Mimo że minęło już dużo czasu ja nadal nie wybaczyłam Hazzie. Za bardzo mnie zranił. Austin?? Codziennie się z nim spotykam i chyba zaczynam czuć do niego coś więcej niż tylko przyjaźń. Dwa miesiące temu skończyły się wakacje. Mówiłam już że nienawidzę szkoły?? Nie?! No to mówię: NIENAWIDZĘ SZKOŁY!! Na szczęście dzisiaj jest sobota. O 14:00 mam się spotkać z Austinem. Chyba zacznę się szykować bo jest już 13:15. Wyjrzałam przez okno żeby zobaczyć jaka jest pogoda. Świeciło słońce. Jesień w tym roku jest wyjątkowo ładna. Zdarzają się deszczowe dni, ale więcej jest tych słonecznych. Wzięłam z szafy jakieś ciuchy i poszłam do łazienki się ogarnąć. Już 15 minut później siedziałam na jednej z ławek. Po chwili dołączył do mnie Austin. Spacerowaliśmy tak spokojnymi alejkami nagle chłopak stanął i popatrzył na mnie zdenerwowany. Posłałam mu zdziwione spojrzenie. W odpowiedzi na to chłopak ujął moją dłoń. Poczułam przyjemne dreszcze.
- Britt...ja już nie mogę tego w sobie dłużej dusić. Myślałem że mi przejdzie, ale serce nie sługa. Zawsze gdy cię widzę na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Gdy cię nie ma czuję się jakby brakowało jakiejś części mnie...Britt...ja cię kocham- gdy to powiedział popatrzył na mnie z nadzieją. Jezu. Jak ja się cieszę że on odwzajemnia moje uczucia.
- Ja też cię kocham Austin- wyszeptałam i spuściłam głowę. Chłopak ujął delikatnie mój podbródek, podniósł moją głowę i delikatnie mnie pocałował. W tej chwili w moim brzuchu odezwały się miliony uśpionych motylków...
*Perspektywa Hazzy*
Minęło już tyle czasu, a ja nadal nie pozbierałem się po rozstaniu z Britt. Może to dziwne ale czuję że Brittany to ta jedyna i nie chcę dać jej odejść. Ale ona najwyraźniej pogodziła się już z naszym rozstaniem. Ma teraz tego swojego Austina. Jak ja tego gościa straszliwie nienawidzę. Teraz w internecie jest pełno ich wspólnych zdjęć. Czasami mam ochotę z sobą skończyć. Dobrze że przynajmniej mam Lou. Jemu zawsze mogę się wyżalić. To najlepszy przyjaciel pod słońcem...
*Oczami Brittany*
Nasz pocałunek przerwali fotoreporterzy robiący nam zdjęcia. Austin chwycił mnie za rękę i uciekaliśmy śmiejąc się. Wpadliśmy do jakiegoś salonu kosmetycznego i wyszliśmy z niego tylnym wyjściem. No to paparazzich mamy z głowy.
- Britt...czy będziesz moją dziewczyną- zapytał niespodziewanie Austin.
- Oczywiście że tak- odpowiedziałam, a on po raz kolejny złączył nasze usta w namiętnym pocałunku...
*Paczadełkami Harrego*
Brittany wyszła z domu 4 godziny temu. Pewnie poszła gdzieś z tym swoim chłoptasiem. Nienawidzę go. Postanowiłem zobaczyć co jest w telewizji. Bezmyślnie skakałem po kanałach i nagle natknąłem się na...zdjęcia na których Britt całuje się z Austinem. Mam tego dość. Chcę się zabić. Poszedłem do łazienki i wyjąłem z szafki pudełko żyletek. Już miałem się pociąć gdy nagle...
********************************************************************
Tylko nie zejdźcie mi tu na zawał z ciekawości ;) Wszystkiego dowiecie się w następnym rozdziale. Rozdział dedykuję jak zwykle Robci. Pamiętajcie:
6 komów = kolejna notka
- Britt...ja już nie mogę tego w sobie dłużej dusić. Myślałem że mi przejdzie, ale serce nie sługa. Zawsze gdy cię widzę na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Gdy cię nie ma czuję się jakby brakowało jakiejś części mnie...Britt...ja cię kocham- gdy to powiedział popatrzył na mnie z nadzieją. Jezu. Jak ja się cieszę że on odwzajemnia moje uczucia.
- Ja też cię kocham Austin- wyszeptałam i spuściłam głowę. Chłopak ujął delikatnie mój podbródek, podniósł moją głowę i delikatnie mnie pocałował. W tej chwili w moim brzuchu odezwały się miliony uśpionych motylków...
*Perspektywa Hazzy*
Minęło już tyle czasu, a ja nadal nie pozbierałem się po rozstaniu z Britt. Może to dziwne ale czuję że Brittany to ta jedyna i nie chcę dać jej odejść. Ale ona najwyraźniej pogodziła się już z naszym rozstaniem. Ma teraz tego swojego Austina. Jak ja tego gościa straszliwie nienawidzę. Teraz w internecie jest pełno ich wspólnych zdjęć. Czasami mam ochotę z sobą skończyć. Dobrze że przynajmniej mam Lou. Jemu zawsze mogę się wyżalić. To najlepszy przyjaciel pod słońcem...
*Oczami Brittany*
Nasz pocałunek przerwali fotoreporterzy robiący nam zdjęcia. Austin chwycił mnie za rękę i uciekaliśmy śmiejąc się. Wpadliśmy do jakiegoś salonu kosmetycznego i wyszliśmy z niego tylnym wyjściem. No to paparazzich mamy z głowy.
- Britt...czy będziesz moją dziewczyną- zapytał niespodziewanie Austin.
- Oczywiście że tak- odpowiedziałam, a on po raz kolejny złączył nasze usta w namiętnym pocałunku...
*Paczadełkami Harrego*
Brittany wyszła z domu 4 godziny temu. Pewnie poszła gdzieś z tym swoim chłoptasiem. Nienawidzę go. Postanowiłem zobaczyć co jest w telewizji. Bezmyślnie skakałem po kanałach i nagle natknąłem się na...zdjęcia na których Britt całuje się z Austinem. Mam tego dość. Chcę się zabić. Poszedłem do łazienki i wyjąłem z szafki pudełko żyletek. Już miałem się pociąć gdy nagle...
********************************************************************
Tylko nie zejdźcie mi tu na zawał z ciekawości ;) Wszystkiego dowiecie się w następnym rozdziale. Rozdział dedykuję jak zwykle Robci. Pamiętajcie:
6 komów = kolejna notka
Ty.... Nie dokończe. To na pewno był Louis :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ale mogłaś napisac kto mu ,,przerwał"
A mi się wydaje , że to Britt. O masakra , jakie emocje ! O boże . weź , żeby w takim momencie przerwać . Nie no ja się zabije . Jak tak można no !? Człowieku psujesz mi psychikę . Pozdrawiam i zapraszam do mnie .
OdpowiedzUsuńCzemu???? Nie mogę :-/ Proszę dodaj szybko następny<3
OdpowiedzUsuńNi tnij sie Hazz ! Boski rozdział < 3 czekam na nn ;p
OdpowiedzUsuńgenialne !<3
OdpowiedzUsuńniech się nie zabija !
Świetny rozdział . Oby Hazza nie zdążył . Mam nadzieję , że się nie zabije .
OdpowiedzUsuńDupa ! Nie podoba mi się ;c
OdpowiedzUsuńOna nie może być z tym całym debilem Autinem ;(
Zapraszam:
http://time-for-changee.blogspot.com/
http://i-think-i-wanna-marry-u.blogspot.com/
http://timehealsallwoundss.blogspot.com/
Ona ma przeżyć ! <3 Czekam z WIELKĄ niecierpliwością na nn ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ; jessica-swan.blogspot.com
Jest 8 rozdz :*
Boże dziewczyno, ile ty mi emocji dostarczasz xD
OdpowiedzUsuńI za to kocham cię, tak bardzo bardzo mocno ♥♥♥
Niech Harry się tylko nie tnie, błagam ;/
Myślę, że do łazienki weszła Britt lub Louis ^^
Niech ona zerwie już z tym całym Austinem (chociaż nie powiem, Austin to też niezłe ciacho, mrr ;D tak, wiem, jestem dziwna XD) i niech będzie już z Hazzą, oni byli taką uroczą parą <3333
Czekam na NN i zapraszam też do mnie :
gotta-be-1d.blogspot.com