- My... my nie jesteśmy twoimi prawdziwymi rodzicami- powiedziała mama na jednym wdechu. Że co??!! O czy ona mówi??!! Spojżałam na twarze rodziców. Były aż za bardzo powarzne. Oni... oni mówią prawdę.
- Ale jak to??- wyszeptałam.
- Twoja biologiczna matka nie znała ojca swojego dziecka. Ona... ona była pro... prostytutką- to słowo ledwie przeszło mojej matce (?) przez gardło. Wzięła głęboki wdech i kontynuowała- No i w końcu wpadła. Miała zaledwie 17 lat. Zaczęła się sprzedawać poniewarz pochodziła z biednej rodziny i nie miała za co żyć.- mówiła ze spuszczonym wzrokiem- W tamtym czasie ja i twój ojciec staraliśmy się o dziecko. Nie mogliśmy go mieć więc zdecydowaliśmy się na adopcję. No i w tedy ją spotkaliśmy. Anabelle chciała oddać swoje dziecko w ręce dobrych ludzi. Podczas jej ciąży dobrze się nią zaopiekowaliśmy. Dziewczyna wpadła w depresję. Gdy już urodziła nie chciała cię oddać. Pokochała cię od pierwszego wejżenia. Ale ona musiała to zrobić. Bo my... my byliśmy tacy zdesperowani że zapłaciliśmy jej za ciebie- mama spojżała mi w oczy.- Kilka dni po wyjściu ze szpitala Anebelle z rozpaczy żuciła się z dachu jednego z wierzowców Londynu.
- Co?? Mamo ty... powiedz mi że żartujesz.- ona jednak pokręciła przecząco głową.
- To szczeraprawda kochanie. Anebelle... ona... zostawiła ci to.- mama wyciągnęła w moją stronę pomiętą i pożółkłą kopertę. Wzięłam od mamy list i zaczęłąm płakać. No i jak ja teraz powiem mamie że jestem w ciąży?? Jak ona to przyjmie. Wtuliłam się w Harrego i zaczęłam szlochać. Wszystko... cały mój świat sie wali. Czy ja jeszcze mam po co żyć??
- Kochanie... a... a co ty chciałaś nm powiedzieć??
- Jestem w ciąży mamo- powiedziałam i cała zapłakana wybiegłam z domu. Usłyszałam jeszcze jak Hazza wybiega za mną. Już po chwili poczułam jak łpie mnie za nadgarstek, przyciąga do siebie i całuje.
- Kochanie... będzie dobrze. Zobaczysz. Wszystko się ułoży.- mówił patrząc mi prosto w oczy.
- Ale Harry... czy ty słyszałeś co oni przed chwilą powiedzieli??- mówiłam pociągając nosem.
- Kochanie... to nic nie znaczy. Wszystko będzie dobrze... obiecuję- powiedział i po raz kolejny mnie pocałował...
...
Już od dwóch godzin bezmyślnie chodzę w kółko po pokoju i trzymam w rękach list. Harry poszedł. Ma jakiś wywyad czy coś. Najchętniej zostałby tu ze mną ale kazałąm mu iść. On nie może przeze mnie zawalać swoich obowiązków. Jest gwiazdą a ja to rozumiem. W końcu zadecydowałam. Przeczytam ten list. Jednym zamaszystym ruchem rozerwałam kopert i wydobyłam z niej cienką, różową kartkę.
Droga Brittany!
Kochanie nie wiem ile masz teraz lat, jakie było twoje dzieciństwo ani jak ma na imię twoja
najlepsza przyjaciółka. Wiem tylko że zawsze będę załowac
tego że nie widziałam jak dorastasz. Wiedz że gdy pierwszy raz cię ujżałam nie
mogłąm oderwać od ciebie wzroku. Obdażyłam cię tak wielką miłością jaką nie
obdarzę już nikogo. Spytasz pewnie dlaczego odeszłam.
To proste. Nie mogłam znieść myśli że będziesz nazywac mamą inną kobietę, że to
ona będzie dawała ci matczyne rady, że to ona będzie śledziła karzdy twój krok.
Gdy o tym myślę zastanawiam się co by było gdybym wtedy nie spanikowała i nie obiecała tym ludziom że cie im oddam.
To był największy błąd mojego życia. Teraz kiedy to czytasz na pewno nie ma mnie już
pośród żywych. Pamiętaj że zawsze cię kochałam.
Twoja kochająca matka Anabelle
W miarę jak czytałam na papier spadało coraz więcej moich słonych łez. Dlaczego ona się zabiła?? Dlaczego nie ma jej teraz ze mną??
Kilka dni później
*Oczami Hazzy*
Od kilku dni Britt prawie wogule nie wychodzi z pokoju. Mało je, z nikim nie chce rozmawiać. Nie wiem co się z nia dzieje...
*Oczami Britt*
Ja juz nie mogę tego znieść. po prostu nie mogę. Od kilku dni mam straszne koszmary. Jestem w nich moją zmarła matką... Anabelle i stoję na dachu wierzowca. Potem skaczę i... sie budzę. Po takich koszmarach nie mogę już zasnąć. Chcę ze sobą skończyć. Wstałam i skierowałąm się do łazienki. Wzięłam z półki pudełko tabletek i połknęłam połowę z nich. Chwilę później ogarnęła mnie ciemność...
*Oczami Hazzy*
Usłyszałem na góże jakiś huk. Dochodził on... z pokoju Brittany. szybko pobiegłem na górę, ale dziewczyny nie było w jej pokoju. Ogarnęły mnie złe przeczucia. Wszedłem do łązienki i... zobaczyłem bladą Britt leżącą na posadzce. Podbiegłem do niej.
- Britt kochanie. - zacząłem nią potrzącać ale nic. szybko wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem po pogotowie...
*Perspektywa Brittany*
Otworzyłam oczy i od razu je zamknęłam po oślepiło mnie jasne, ostre swiatło. Skąd ja to wiem... no tak pewnie jestem w szpitalu. Ale dlaczego?? Nagle w mojej głowie zaczęły pojawiać się obrazy kilku ostatnich dni. Ciąża, rozmowa z rodzicami, list od Anabelle moja próba samobójcza... To wszystko mnie przerosło. Rozejżałam się po sali. Był w niej tylko Harry śpiący z głową na moich kolanach. Zaczęłąm bawić się jego loczkami. Chłopak poczuł to i od razu się obudził.
- Britt, kochanie... dlaczego to zrobiłaś??- zapytał z łazami w oczach i pocałował moje dłonie.
- Nie wiem Harry... ja po prostu mam tego wszystkiego dość. To mnie... przerasta- wyszeptałam.
- Tak jak myślałem panie Styles. To depresja- odezwał sie zza moich pleców jakiś obcy głos. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę. Na oko miał z 50 lar, siwe włosy i taką samą brodę.- Jestem psychologiem panno Green i postaram sie pani pomóc- powiedział...
*******************************************************************
Okej nie będę was juz zamęczać tymi wypocinami ;D za 4 rozdziały będzie epilog i sb ode mnie odpoczniecie. No ale nie na długo bo prowadzę jeszcze dwa inne blogi ;D. Mam nadzieję że rozdział wam sie podoba. Pamiętajcie o zasadzie:
8 komentarzy = kolejny post
Pozdro!!
WTF ?! na co jej psycholog ?! czekam na nn ;3
OdpowiedzUsuńJaki kurde epilog ! Jaja sobie robisz prawda?! Będę smutać jak zakończysz ten blog ;(
OdpowiedzUsuńSuper rozdział tylko po co ona chce się zabić, chociaż wiem BO JESTEŚ PODŁA!
Krótkie , krótkie ! Ale i tak zajebiste. Pisz jak najdłuzej te 4 rozdziały, nie chce żebyś konczyła to pisać ;(
nie mów,że Britt jest nienormalna ;pp
OdpowiedzUsuńsuuper jest :D
OMG !!!
OdpowiedzUsuńCzekam NN
OdpowiedzUsuńWOW. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńEj no! Dlaczego wszystkie blogi które czytam się kończą. Dookoła same epilogi. A i mam nadzieję że Britt nie straciła dziecka. Czekam nn ;**
OdpowiedzUsuńDawaj kolejny < 33
OdpowiedzUsuń